Urlopowe (nie)wyzwania – Istria

Mój trzeci wyjazd z „Cyklotrampem” – tym razem „Chorwackie wyzwania”, które nie nazwałabym wyzwaniem… Wycieczka łączona z wycieczką „Dookoła Istrii”

Wyjazd w piątek w kierunku Katowic, tam czekający „bus”. Na miejscu dwóch pilotów – Maciek S oraz Wiktor. Reszta to uczestnicy – 7 osób. Tak w 9 osób podążamy w kierunku Chorwacji.

Po drodze jeszcze w Polsce na stacji benzynowej spotykamy się z druga częścią grupy – 7 osób oraz pilot Maciej G.

Droga na Chorwację dość szybka oraz bezproblemowa. W sobotę około godziny 9 rano dojechaliśmy na pierwszy camping.

Do godziny 14tej czas wolny: rozbijanie namiotów (gdzie ciężko było znaleźć „płaskie” miejsce), plaża oraz obiad.

Po 14tej wyjazd na pierwsza wycieczkę (do winiarnii). Rozdzieliliśmy się na 2 grupy. Pogoda nawet dobra jak na jazdę. Nie za gorąco.

W pierwszym dniu „nakręciliśmy” 46km , w tym 367m przewyższeń według garmina, także jazda jak w Wielkopolsce 😉

Kolejny dzień również nie był upalny. Tym razem pokonaliśmy 93km , jadąc z Novigradu do miejscowości Vrsar, z częstymi postojami , również za długimi..

Jazda na luzie, proste drogi, szutry, asfalty. Tym razem łącznie w górę 723m czyli przy tym dystansie również bez szalu 😉 (gdzie te górki?)

W poniedziałek po około 60km jazdy dotarliśmy w okolice Rovnij, „w górę” 557m według GPSu,czyli znowu płasko …

Wtorek ponad 80km , i ponad 700m przewyższeń. W środę 96km z 1066m przewyższeń (mało jak na ten dystans) i okropne słońce.. miejscami w końcu jakieś ciekawe widoki…

Czwartek był dniem gdzie dostało się w kość pozostałym uczestnikom mojej ‘szybkiej’ grupy (3osoby poza mną), mi jednak nie.. 83km, 1766m. Na początku w końcu jazda fajnym terenem. Jednak podjazdy dość szybkie – bodajże 3 po kilka-kilkanaście minut podjazdu. Sporo asfaltów i żar z nieba…

W ostatnim dniu jazdy rowerem, wjeżdżaliśmy na Ucka (1396 m. n.p.m ) ,co zajęło mi 2 godziny 8 minut. Jechałam spokojnie, na luzie, średnie tętno 160. Najgorsze było wysiedzenie tyle czasu na siodełku. Dobrze, że całość trasy nie wiodła w słońcu. Powrót z podjazdu do wyboru był asfaltem bądź szutrami.. Ja z Tomkiem wybrałam szutry, reszta powrót wśród samochodów. Co niektórzy w tym dniu się pogubili i wyszło na to, że wróciliśmy wcześniej, niż pozostali.

Wieczorem impreza przy „stole”, a później przenieśliśmy się na plażę.W sobotę częściowo na plaży, zakupy i powrót do kraju. Powrót się dłużył, jechaliśmy inną trasą , niż do Chorwacji.

Podsumowując:

W porównaniu z pozostałymi dwoma wycieczkami na które wcześniej jechałam z Cyklotrampem (Korsyka oraz Mt Blanc – Matterhorn) ta była dużo łatwiejsza. Mimo, że poziom trudności oceniony był na „D” (gdzie Korsyka trudniejsza, z wieloma podjazdami była podana jako C/D). Podobno trasy i tak były teraz specjalnie „pode mnie” zmienione o 1/3. Początkowe trasy przypominały mi jazdę z „płaskich” maratonów, szybkie szutry, lasy. Widoków tak pięknych jak podczas jazdy na Korsyce brak. Dopiero sama jazda nad wybrzeżem była ciekawsza i można było porobić tam zdjęcia. Miasteczka chorwackie b. Ładne, plaże pełne tłumów ludzi… Brakowało również na trasie zwierząt, jak to na tych pozostałych dwóch wyjazdach było ich mnóstwo. Zatem zależy co kto lubi. Towarzystwo na wyjeździe za to dopisało i było w miarę imprezowe (w przeciwieństwie do towarzystwa w Alpach, gdzie główny nacisk kładli na jazdę). Słońce nie do wytrzymania. Następnym razem na pewno zupełnie inny rejon do jazdy (mam w głowie, byleby termin pasował).

Dziękuję wszystkim uczestnikom oraz pilotom wycieczki za wspólne spędzenie czasu i do zobaczenia być może na następnym wyjeździe z tego biura (ciekawszym widokowo i nie tak zbyt płaskim ;-))