Mistrzostwa Polski w Crosstriathlonie 2023

Na Mistrzostwa Polski w crosstriathlonie zdecydowałam się w czerwcu, mimo że dystans krótki – z niedoboru crosstriathlonów. nad czym ubolewam, no i w miejscu, w którym wcześniej jedynie zdarzyło mi się ścigać na MTB.

Na kilka dni przed startem prognozy nie były optymistyczne, jednak zmieniały się jak ruletka, więc ufałam , że będzie dobrze ;-).

W piątek dzień przed startem pogoda była cudna, jak sam zachód słońca ;-).

Jednak w dniu startu deszcz od rana nie napawał optymizmem.

Sam start był o godzinie 12.00 (5go sierpnia). Dużo wcześniej odebrałam pakiet startowy, gdzie miałam rzut beretem od miejsca noclegu. Później pojechałam już do strefy zmian wszystko wstawić, wzięłam worek na śmieci, aby skrzynkę gdzie były buty itd. były nakryte ze względu na zapowiadany deszcz.

Temperatura wody była cieplejsza, niż temperatura powietrza. Prawie wszyscy startowali w piankach. Jako, że moja „umarła” w czerwcu wtedy zakładałam, że na ten sezon już nie potrzebuję…. Zawsze przed startem wchodzę do wody, aby przyzwyczaić ciało do temperatury, więc obawiałam się momentu oczekiwania na start po wyjściu z wody nie mając pianki…

Na pływaniu mieliśmy dwie pętle z wybiegiem z wody, trochę opiłam się wody. W sumie 750 metrów do pokonania.

W strefie zmian zorientowałam się, że skarpetki mam na drugą stronę, także wywijałam je na poprawną, z czego później znajomi się śmiali, którzy to widzieli 😉

Rowerem objeżdżaliśmy najpierw część jeziora i dalej to głównie długo pod górę ..Na podjeździe zaczął padać deszcz, okulary parowały, wyżej widoczność robiła się kiepska …Okulary schowałam do kieszonki. Myślałam jak to będzie na zjeździe bez nich. Jadąc usłyszałam komentarz „zaje… rower” od jednego kolesia, na co odpowiedziałam, że rower sam nie jeździ. Zjazd i ucieka mi on. Jednak zaraz na podjeździe doganiam i pyta czy jadę sztafetę czy indywidualnie, słyszę „jednak jest moc, jakiś doping” ja się zaczynam śmiać i mówię „tak, woda kokosowa ;-)”.

Miejscami jest błoto, ale całe szczęście nie jest to trasa jak we Włoszech, gdzie była glina, błoto przynajmniej tak się nie przykleja…;-).

Na zjazdach wpada mi błoto w oczy, hamuję, przecieram  oczy i tak kilka razy… zatem zjeżdżam wolniej, niż bym mogła głównie z głową odwróconą na bok. (ha i tu by przydał się błotnik). Na kolejnym podjeździe słyszę jedzie na sygnale quad… chyba jakiś wypadek… jeden chłopak mówi „a pewnie tam na tym zakręcie śmierci” , jaki zakręt śmierci mówię… i znowu pytanie czy jadę indywidualnie czy sztafetę. Za kilka minut wraca Quad..

Ostatni bardziej stromy podjazd (ale bez przesady wcale nie jakaś stromizna)– mija mnie jeden koleś , myślę o nieźle pocisnął, ale chwila i on staje pcha rower (tak jak paru innych facetów).Po tym już głównie w dół długo uważając by znowu nic do oczu nie wpadło ;).

Trasa rowerowa to jedna pętla o długości 22kilometrów, i 800 m przewyższeń.

Bieg to dwa pełne okrążenie oraz dodatkowe metry do mety, która zlokalizowana w innym miejscu niż start – w sumie 5 kilometrów. Kolega po pewnym czasie mi mówi, że jestem druga…w co nie bardzo wierzę, bo obstawiałam , ze Ania, Michalina będą pierwsze. Biegnę zgodnie z planem, ale mam jeszcze zapas, ale nie cisnę, te 30sekund szybciej na mecie raczej nic i nie da ;-).

Na mecie czekają znajomi.

Ostatecznie po 2h 10minutach wbiegłam na metę, zajmując wymarzone 3cie miejsce w kategorii wiekowe, a 6 wśród kobiet (po liście startowej wiedziałam, że może być ciężko; Michalina najpierw była źle sklasyfikowana, nie do naszej kategorii wiekowej…Jednak „jeśli potrafisz coś wymarzyć, potrafisz to osiągnąć” (wiadomo, że praca do tego potrzebna, ale także wiara, nastawienie ma znaczenie ;))). Czuję satysfakcję po starcie (forma lepsza, jak przed rokiem no i mocna obsada) –  bieg zgodnie z oczekiwaniem, rower szybciej niż zakładałam , jedynie pływanie poszło gorzej tym razem 😉

Poszczególne czasy:

pływanie: 16:18

T1: 2:04

Rower: 1:26:04

T2: 1:29

Bieg: 24:45

Dekoracja odbyła się w ulewie.

Dziękuję wszystkim, którzy mocno i szczerze dopingowali, a przede wszystkim znajomym, którzy czekali na mecie w tę niesprzyjającą pogodę.

Dominik Dańkowski i Anna Wer mistrzami Polski w crosstriathlonie