W ostatnią sobotę wybrałam się na cross duatlon do Ostromecka pod Bydgoszczą. Razem ze mną pojechali rodzice. Pogoda była dość chłodna, wiał zimny wiatr, ale na szczęście obyło się bez deszczu.
Od rana czułam, że mój organizm nie jest w najlepszej formie, co potwierdził nawet Garmin, pokazując, jak „wariował” w nocy. Dlatego postanowiłam, że nie będę się forsować, przynajmniej na biegu. Tata zapytał mnie, jaki czas przewiduję na pierwszy etap biegu — i faktycznie, wynik był zbliżony do tego, co zakładałam.
Punktualnie o 11:30 wystartowaliśmy. Trasa biegowa miała nawrotkę po 2,5 kilometra, więc nie trzeba było robić żadnych kółek. Jak na cross triathlon, była to trasa nietypowa, ponieważ prowadziła po ulicy – najpierw w dół, a potem po płaskim terenie. Jednak powrót tą samą drogą oznaczał, że końcówka była pod górę, co znacznie spowalniało.
Etap rowerowy obejmował pętlę 20-kilometrową w lesie. Niestety, trasa nie była najlepiej oznakowana (dla kogoś, kto w terenie oczekuje wyraźniejszych oznaczeń). Raz zdarzyło mi się pojechać dalej, a dwa razy musiałam się zatrzymać i pytać, gdzie jechać. Na rowerze wyprzedziłam sporo osób, w tym kilka kobiet, ale były miejsca, gdzie zawodnicy mogli skracać trasę (nawet o 3 kilometry). Na dowód tego, wielokrotnie wyprzedzałam te same osoby, a nagle na biegu widziałam blisko siebie kobiety, które dawno wcześniej wyprzedziłam.
Po leśnej pętli czekał nas jeszcze bieg na 2,5 km po tej samej trasie, tylko z nieco skróconą nawrotką.
Na końcu finiszowałam z jedna kobietą przyspieszając bieg, jednak komentatorka poinformowała, że ją gonię. Przez to, że wpadła na inne osoby byłam przed nią na mecie.
Ostatecznie dotarłam jako dziewiąta kobieta i druga w swojej kategorii wiekowej.
Niestety, organizacyjny chaos był wyraźny. Poinformowano nas, że nagrody będą wręczane następnego dnia, podobnie jak losowanie upominków. Przypadkiem zobaczyłam później kobietę ustawiającą trofea, więc dopytałam, czy to prawda. Ostatecznie dekoracje odbyły się jeszcze tego samego dnia. Po ceremonii wręczenia nagród poszliśmy we trójkę na obiad do pobliskiego pałacyku.