W ostatnią sobotę – 20go sierpnia po raz kolejny wystartowałam w CrossTriathlonie w Czerwonaku (ostatnio 3 lata temu). Tym razem trasa była inna, niż w poprzednich edycjach, w których startowałam.
Start popołudniowy (nie lubię!:)) , całe szczęście przesunięty na godzinę wcześniejszą.
W związku z tym, że stan w akwenie , w którym zawsze startowaliśmy nie nadawał się do pływania (przez upały), zmieniono dzień przed plan całościowy i startowaliśmy ze zbiornika obok (w którym chodzi pompa), przez co pływanie było skrócone, a pętla rowerowa wydłużona o jakieś 2 kilometry.
Startowaliśmy 3jkami. Wyszło jakieś 1,5 okrążenia. Przy wyjściu z wody Panowie pomagali nam, bo było dość stromo. Raz napiłam się solidnie wody ;-).
Rower liczył dwa okrążenia(poza dojazdem), trasa była odwrócona z jesiennego duathlonu. Początek dość wąski, dalej szeroko, sporo piachów, nawet jakieś podjazdy. Na pierwszej pętli jadąc za paroma osobami niestety pojechaliśmy za daleko kilkaset metrów i musieliśmy zawrócić , aby skręcić (nie było tam taśm, ani nikt nie stał), wtedy pomyślałam, że jak mi zabraknie tych 40-60 sekund do miejsca poprzedniego będę zła (co później okazało się wpłynęło na wynik;). Na drugiej pętli już była tam jedna osoba..
Wiedziałam, że na rowerze muszę nadrobić. Wyprzedziłam kilka kobiet, które musiały wcześniej wyjść z wody, poza tym niektóre znajome męskie twarze ;). Wyszły 23 kilometry.
Bieg to również dwa okrążenia w przeciwnym kierunku, niż duathlon, całe szczęście 5 kilometrów.. w ten upał więcej nie chciałabym biec. Bufety były przy początku pętli, przydałyby i się w połowie. Miejscami również piaski jak na plaży, podbiegi ;-).
Na metę wbiegłam pierwsza, ale jednak liczył się czas netto/brutto.
Ostatecznie byłam drugą kobietą open, mając stratę 1 sekundową do pierwszego miejsca (ach to zgubienie na trasie). Do poprawy mam na pewno bieganie i..zdecydowanie ogarnianie się w strefach zmian. Na rowerze miałam spore różnice nad rywalkami, na pływaniu nie ma co się skupiać uważam ;-).
Następny kierunek – MŚ Włochy 🙂