Do Polanicy wybraliśmy się w 4 osoby, gdzie 3 z nas startowały w duathlonie. Pogoda na miejscu nie „rozpieszczała” od rana deszcz, w nocy również…
Miejsce noclegowe znalazłam kilkaset metrów od startu, aby jeszcze niepotrzebnie nie krążyć.
Fajnym rozwiązaniem była strefa zmian „zadaszona” , dzięki czemu nie trzeba było martwić się o rzeczy .
Do wyboru były 2 dystanse. Startowałam na dłuższym. Liczył on najpierw 5 kilometrów biegu (2 pętle), 24 kilometry na rowerze ( 2 pętle) oraz na koniec 1 pętla biegowa (2,5 km).
Bieg wiódł alejkami , ulicami, także ubite tereny, jednakże z powodu mokrej nawierzchni były odcinki „niebezpieczne” i kilkakrotnie się ślizgałam (zwłaszcza w parku zdrojowym na podbiegu i zbiegu) , także starałam się ostrożnie biec, aby sobie krzywdy nie zrobić ;-).
Jeśli chodzi o trasę rowerową, jak na duathlon byłam nawet wymagająca, jednak nie na tyle ciężka, aby nie była przejezdna. Jedynie pewien odcinek leśny nie dało się faktycznie przejechać. Miałam też moment , że za daleko pojechałam prosto, zamiast skręcić w prawo (w lesie) – tam akurat ktoś powinien stać. Na drugiej pętli już pamiętałam.
Na metę dojechałam jako 2 kobieta Open oraz 2 w kategorii wiekowej. Przeciwniczka miała jednak sporą przewagę nade mną.
Jakiś czas po dotarciu na metę , była ulewa, także niektórzy zawodnicy kończyli tak zawody…
Po starcie były zakwasy (od biegania). Na drugi dzień „rozjazd” w Walimiu na rowerze.