Crosstriathlon Czerwonak

Tym razem 6 edycja triathlonu crossowego w Czerwonaku.

Startowałam we wszystkich edycjach poza zeszłoroczną (2017 nie ukończone z powodu złamania ;))
Starty jak to zwykle a parach co 10 sekund.
Ja dopiero o 10:09:40 czyli 9,5 minuty po pierwszej parze.
Przed startem jeden Pan do mnie „startujesz za mną?o znowu dogonisz mnie na rowerze.
Trochę przed startem się rozgadałam i nagle słyszę, że już moja pora na skok do wody,zatem ruszyłam. Nie było zakazu startu w piankach, ale zdecydowałam się bez (nie wiem,czy wyszło mi to na dobre czy nie)
Po drodze kilka osób mnie minęło, ale ja znacznie więcej  ;-).
Nie miałam ze sobą żadnego zegarka, więc nie kontrolowałam czasu.
Z wody wyszłam z czasem 15minut 1 s (dystans 750m) na 35 miejscu według wyników.
Gdy biegłam myślałam o ostatnim tu triathlonie, gdzie właśnie przy wybiegu złamałam kość 😉
Na rower wsiadłam i od samego początku musiałam wyprzedzać wiele osób… Przez susze trochę piasków niczym plaża było ;-).
Po drodze powalone drzewo, na drugiej pętli zapytałam tam stojącego Pana czy ktoś przez nie przeskoczył, powiedział, że nie..

Wyminęłam 5 kobiet, więc liczyłam, że jadę na 3 pozycji OPEN (7 przede mną startowało) i faktycznie schodząc z roweru kibice powiedzieli, że jestem 3cia…
Choć zaraz po wybiegu, jedna kobieta mnie wyprzedziła, i na pierwszym kilometrze ( a może pierwszych kilometrach) kolejna … Wiem, że za dobrze nie biegam, to wiedziałam, że nie dogonię. Ponadto miałam ból w kolanie i nie „spinałam” się na biegu.
Upał też dawał się we znaki. Pierwszy bufet na 3 kilometrze, zabrałam z sobą 2 butelki wody – jedną polałam ciało, z drugą biegłam parę kilometrów, pijąc małymi łyczkami co jakiś czas… Kolejny bufet na Dziewiczej Górze. Podbiegając pod nią w głowie tylko miałam, aby biec…nie iść, powoli, ale biec pod górę… (kiedyś zdarzyło mi się iść;)). Na górze do jedzenia tylko arbuzy (w sumie już pod koniec roweru poczułam głód, bo zbyt wcześnie śniadanie jadłam, a zapomniałam wziąć batoniki do strefy zmian), wzięłam kolejne 2 butelki wody.
Kawałek dalej jak co roku stali strażacy i mogliśmy w końcu porządnie się ochłodzić…jednak od dużych kałuż na zbiegu(było lekko w dół) i ilości wody buty były mokre 😉
Gdy wbiegłam na metę komentator – Paweł powiedział, że jestem 4ta – 3 sekundy za trzecia…ale po chwili jednak skomentował, że wskakuję na 3cią pozycję Open kobiet z przewagą 9 sekundową – tym bardziej „pudło” cieszy.
Czas jaki uzyskałam to 2h 34m 47s, dało mi to ogólnie 45 miejsce OPEN
Zadanie wykonane! Ze startu jestem zadowolona 🙂