Warta Challenge Maraton (cross)

Warta Challenge Maraton był moim pierwszym maratonem (2015 rok). W tym roku postanowiłam w ramach “dobrego” treningu powtórzyć ten start. Ostateczną decyzję podjęłam będąc jeszcze na Cyprze.

W lutym zaczęłam zwiększać dystanse biegowe, i tak 3x udało mi się przebiec po 27-30 kilometrów.

Jako, że wróciłam do Polski 28 lutego, był to mój pierwszy weekend.

Tydzień przed startem nie robiłam już długich “wybiegów”.

Na dzień startu zapowiadali około 8 stopni, a były 2. Całe szczęście nie padał deszcz.

Około godziny 10 tej ruszyliśmy grupą na honorowe miejsce startu (osoby z dystansu półmaratonowego, całego jak i Nordic Walking).

Pierwszą pętlę dobrze mi się biegło. Tym razem dla porównania sprzed roku miałam ze sobą plecak z bukłakiem z wodą.

Na drugiej pętli zaczęłam czuć bóle mięśni ud (wcześniej tak mi się nie zdarzało), jednak zacisnęłam zęby i biegłam dalej. W pewnym momencie poczułam dużą potrzebę pójścia do toalety, a wiadomo na zawodach w lesie, za “wc” służą pobliskie krzaczki. Wypatrywałam w miarę “bezpiecznego” miejsca, aby inni mnie nie widzieli. Tak straciłam jakieś 2.5-3 minuty. W międzyczasie widziałam, że minęło mnie około 10 osób.

Na bufetach brałam banany, daktyle itd. Sama ze sobą wzięlam 5 żeli, z czego jeden zgubiłam, 2 zjadłam, reszta została (nie przepadam za tą “chemią” ;-)).

Na trasie znajomy podjechał na rowerze i porobił parę fotek.

Na metę dobiegłam z czasem 4:18:51 (dystans 43 kilometrów), poprawiając tym samym wynik zeszłoroczny o 22 minuty! Zajęłam tym samym 24 miejsce Open na 43 osoby, które ukończyły zawody (5 Open Kobiet).

Biorąc pod uwagę fakt, że biegłam z plecakiem, byłam o parę kilogramów cięższa, jak przed rokiem, dobra prognoza na przyszłe zawody…(jednak nie maraton biegowy;))).

Przekraczając linię mety usiadłam na chwilę i miałam problem ze wstaniem Później również z wychodzeniem z auta ;-).

Dziękuję Pawłowi i Jackowi za zdjęcia!