MTB w Wyrzysku

O starcie w Wyrzysku zdecydowałam na 3 dni przed zawodami, tylko dlatego, że przemówiła za mną „górzysta” jak na wielkopolskie tereny trasa.

Przynajmniej nie tracąc całego weekendu (chociaż i tak preferuję starty w soboty ;-)))
Także ilość zawodników, gdzie nie ma takich tłumów jak na wielu maratonach obecnie.
Pogoda całkiem dopisała. Nie było upału, nie padał deszcz.
Start o godzinie 11.10 ze stadionu, na starcie większość nieznanych  mi twarzy, w końcu na maratonie MTB (poza zimowymi) już nie startowałam dobrych parę lat.
2gi sektor przeznaczony dla kobiet. Ruszyliśmy ja spokojnie, nieco później przycisnęłam. Pierwsze parę kilometrów widziałam wciąż blisko siebie kilka innych dziewczyn , pomyślałam „o będzie walka” jednak już kilka z nich wyminęłam na którymś kilometrze.
Dalej jechałam swoim tempem, w pobliżu „czując” jedną dziewczynę, która jechała wciąż z jakimś chłopakiem, jednak w pewnym momencie była daleko ode mnie…a on zapytał kiedy będzie pierwszy bufet, czekając na nią na prostej.
Drugą pętlę w większości jechałam z jednym Panem, rozmawiając gdy jechaliśmy obok siebie, jednak to ja raz byłam przed nim, to on.
Ogólnie na podjazdach (jak to zwykle) wiele osób wyprzedzałam, jednak traciłam ten czas na zjazdach… Przy pierwszym bufecie na drugiej pętli minęłam kolejną dziewczynę pozostawiając ją w tyle.
W ogóle razem z Panem mieliśmy wątpliwości czy aby na pewno dobrze jedziemy,bo w pewnym momencie zjechaliśmy się osobami z trasy „mini” , które jechały podobnym tempem… pytając o kilometraż zgadzałoby się że wystartowali po nas mniej więcej 15 minut…
Wybiło mnie to z rytmu , bo nie chciałam mieć DNF’a czy być pierwsza na mecie, wiedząc, że nią nie jestem, ponadto  małym „przebiegiem” kilometrów. Jednak był ponowny rozjazd, dzięki któremu zdałam sobie sprawę, że jadę poprawnie.
Pod koniec na samych piaskach dwóch facetów wyprzedziło mnie… 😉 . Startując na małym kole jednak sporo straciłam.
Na metę dojechałam jako 2 kobieta open i 2ga w kategorii wiekowej.
Dystans prawie 49 km z 1040 m przewyższeń zajął mi 2h 50m.