Korona Karkonoszy – „Przez Chojnik na Odrodzenie”

W sobotę 3 tygodnie temu (18.08) odbyła się druga edycja z cyklu „Korona Karkonoszy” – akurat ten cykl po raz pierwszy.

Start w Jeleniej Górze Sobieszów
W tygodniu w rowerze wymieniałam korbę, gdyż łożyska były tak „zajechane” , że wtopiły się w nią…
jak się później okazało niestety korba XT oraz zębatki XTR’a nie współgrają ze sobą, a łańcuch spadał między zębatkami 1 , a 2, gdyż jest za duża „przestrzeń”
Na dzień przed startem koledzy „mocowali się”, by mi ją wyciągnąć..
Ja już „podłamana” – to co mam robić, jak jechać, przecież to uphill, potrzebne przełożenia..
odpowiedź ” jedziesz albo na 1 albo na 2, najwyżej największe sztajchy będziesz pchała”
ja na to „przecież to siara pchać na takim prostym uphillu…”
„no,ale nawet będziesz biegła szybciej z rowerem, niż niektórzy jadą”
To zapytałam „jakie tam jest maksymalne nachylenie”
Usłyszałam „20 parę procent”
Wiedzialam, że nie dam wtedy rady na średnim przełożeniu…
– „No albo zatrzymasz się, ręką wrzucisz łańcuch”
Ja na to „to zobacze na wyścigu”
– „Na wyścigu będzie za późno, musisz obrać taktykę”
– „Dobra to stanę przed tą sztajchą,tylko końcówka jest taka mocna, kiedy to zmienić?”
– „Będziesz widziała po zjeździe taką górkę kilka kilometrów przed metą”
Przed startem zrobiłam krótką rozgrzewkę, koledzy dłuższą. Po powrocie z rozgrzewki podjechali do mnie „Gizela musisz zmienić taktykę, wcześniej będziesz musiała zmienić przełożenie”
Ktoś w sektorze mówi, że dam radę…

na to ja „czy na pewno muszę zmienić?”

Krzysiek na to, że tak, tam na młynku trzeba jechać…
no i ruszyliśmy , nie zrzuciłam faktycznie przerzutki po przejechaniu zaraz strumyka,ale nieco dalej już widziałam, że nie będzie lekko, stanęłam zrzuciłam ręką przełożenie, łańcuch przełożyłam i jazda dalej…ogólnie tam ciasno było, bo wąsko, więc i problemy z wyprzedzaniem…
Dalej tylko „pilnowałam się”,  by przypadkiem nie zrzucić w trakcie jazdy
raz był dość mocny podjazd, ale wydawał się nie taki długi,to przemęczyłam się na drugim przełożeniu.. tyle, że jak wyjechałam na „płaskie” wszyscy zaczęli mnie przeganiać.
Dalej już „zaplanowane” kolejne zrzucenie na najmniejszą zębatkę i tak już jazda do końca (mimo, że momentami przydałyby się średnie przełożenia).
Ostatecznie dotarłam na 5 miejscu OPEN Kobiet i 3 w mojej kategorii wiekowej (czas 1:38:48)